Wimbledon na bezdrożach Ameryki

Jak duża może być fascynacja Wimbledonem? Przykład Marka Kuhna ze stanu Iowa w Stanach Zjednoczonych pokazuje, że może nie mieć granic. Jego zamiłowanie do najstarszego turnieju świata okazało się tak duże, że spełnił on jedno ze swoich marzeń. Wybudował na swojej farmie trawiasty kort. Obiekt All Iowa Lawn Tennis Club jest prawdziwą perełką w krainie kukurydzy i wiatraków…

– Wszystko zaczęło się jeszcze kiedy byłem dzieckiem. Wimbledonem zacząłem interesować się około 1960 roku, dzięki mojemu dziadkowi. Wraz z nim słuchałem audycji radiowych prosto z Londynu. Wtedy też sam zacząłem grać w tenisa, miałem dziewięć lat – rozpoczyna rozmowę z nami Mark Kuhn, dzisiaj 63-letni farmer i były lokalny polityk spod Charles City w stanie Iowa. To właśnie ten człowiek w amerykańskim środowisku tenisowym jest znany z posiadania jednego z najbardziej urokliwych tenisowych obiektów w Stanach Zjednoczonych. A jeśli wziąć pod uwagę tylko te z kortami trawiastymi, to można go zaliczyć do ścisłej czołówki. Tym bardziej, że korty z taką nawierzchnią stanowią w Ameryce niespełna jeden procent wszystkich kortów.

Od marzeń do ich realizacji

– Pierwszy raz na pomysł wybudowania kortu trawiastego w miejscu, gdzie właśnie teraz się on znajduje wpadłem około 1962 roku. Podczas prac na farmie z ojcem myślałem, że fajnie byłoby stworzyć coś takiego. Taką replikę kortu centralnego Wimbledonu. Ojciec był jednak pochłonięty pracą przy zwierzętach i nie brał na poważnie tego, co mówię. Dlatego pomysł musiał poczekać na realizację trochę czasu – wspomina Kuhn, który wraz z rodziną zdecydował się na zbudowanie własnego kortu trawiastego w 2002 roku.

Cały proces budowy i przygotowania kortu do gry trwały 18 miesięcy. Gotowy był na jesień 2003 roku. W miejscu gdzie przez długie lata rosła kukurydza, wyrósł od podstaw efektowny kort o trawiastej nawierzchni. Dokładnie taki, o jakim marzył inicjator budowy, Mark Kuhn. Farmer ze stanu Iowa dokładnie wiedział czego chce i dlatego wszystko konsultował z przedstawicielami uniwersytetu stanowego, którzy posiadali wiedzę z własnych doświadczeń. Do budowy konieczne było sprowadzenie kilkudziesięciu ciężarówek piasku, instalacja drenażu, a także zamontowanie systemu zraszania trawy. Koszt całej budowy wyniósł aż 18 tysięcy dolarów. – Wszystko zostało pokryte z rodzinnych pieniędzy. Moja żona Denise oraz synowie: Mason i Alex mają swój wkład i stanowią istotną część All Iowa Lawn Tennis Club – podkreśla Kuhn.

Oficjalne otwarcie kortu miało miejsce 6 września 2003 roku. Początkowo o istnieniu magicznego obiektu w stanie Iowa wiedziała garstka osób. Znajomi rodziny i okoliczni pasjonaci tenisa. Jednak wraz z upływem czasu o tym miejscu zaczęło się robić coraz głośniej. Poczta pantoflowa w tenisowym środowisku sprawiła, że do właściciela zaczęły zgłaszać się osoby spoza okolicy i przedstawiciele mediów. Na przestrzeni kilku lat w amerykańskim środowisku tenisa o All Iowa Lawn Tennis Club zrobiło się głośno, a prywatny obiekt pana Kuhna stał się powodem do dumy mieszkańców pobliskiego Charles City.

AILTC otwarty dla wszystkich

Miasteczko Charles City jest zlokalizowane w północnej części stanu Iowa. Liczy około ośmiu tysięcy mieszkańców, a swoje siedziby mają tam firmy przemysłu farmaceutycznego i produkującego sprzęt rolniczy. Farma rodziny Kuhnów znajduje się pięć mil na południe od miasteczka. Od kilku lat osoby odwiedzające Charles City, przyjeżdżają również zobaczyć „mały Wimbledon” w Ameryce. Co więcej, wszyscy mogą zasmakować gry na tym korcie, ponieważ jego właściciel udostępnia go wszystkim. I to bez jakichkolwiek opłat za użytkowanie.

– U nas nie trzeba płacić za to, żeby zagrać. Wystarczy przesłać zgłoszenie z rezerwacją, przyjechać i cieszyć się grą. Robimy to dlatego, że kochamy tenisa i chcemy dzielić się tą pasją ze wszystkimi. Co roku gościmy u siebie około stu mniejszych lub większych grup zawodników. Akurat u nas, w Charles City tenis znajduje się daleko na liście najbardziej popularnych dyscyplin sportowych. Największym zainteresowaniem cieszą się futbol amerykański, baseball, koszykówka i golf. Muszę jednak podkreślić, że Charles City High School ma bardzo dobrą sekcję tenisową dziewcząt. Grały zresztą one na moim korcie – zdradza Mark Kuhn, który nie ukrywa również, że co jakiś czas pojawiają się u niego dziennikarze. – Jestem zdumiony tym, jak dużą uwagę mediów przyciąga ten obiekt. Zwłaszcza w okresie trwania Wimbledonu. To miejsce zostało przez kogoś nazwane „kortem marzeń”. I na pewno ma swój urok.

Codzienne rytuały

Przede wszystkim to dzięki mediom i rozgłosowi, jaki dały All Iowa Lawn Tennis Club pan Kuhn miał okazję w 2012 roku przekonać się, jak wygląda praca na kortach Wimbledonu w Londynie. Dostał się on bowiem na specjalny staż, który mu to umożliwił. Tam nie tylko poznawał tajniki pielęgnacji trawy, ale również na wyciągnięcie ręki miał gwiazdy światowego tenisa, które wcześniej podziwiał sprzed telewizora.

O tym, że praca przy utrzymaniu kortu trawiastego pochłania bardzo dużo czasu i wymaga pełnego zaangażowania, chyba nikogo przekonywać nie trzeba. Liczba kortów na świecie z tą nawierzchnią mówi sama za siebie. – Przygotowanie kortu do sezonu wymaga sporo czasu. Trzeba szczególnie dbać o utwardzenie powierzchni po zimie i pielęgnować trawę, która jest podatna na różnego rodzaju grzyby i chwasty. Na początku sezonu trzeba też pomalować linie, rozłożyć siatkę i pamiętać o kilku innych istotnych rzeczach – wyjaśnia właściciel AILTC. – W trakcie sezonu przy korcie spędzam kilkadziesiąt minut. Wiąże się to z koszeniem trawy oraz pielęgnacją ogródka, który znajduje się obok kortu. Poza tym, swoistym rytuałem jest codzienne wywieszanie czterech flag, które powiewają nad kortem. Są to flagi Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, stanu Iowa oraz klubowa All Iowa Lawn Tennis Club. Na noc wszystkie są zdejmowane – zaznacza pan Kuhn.

Kiedy właściciel tego magicznego obiektu położonego w odległych dla nas Stanach Zjednoczonych opowiada o nim i Wimbledonie, przez jego głos przebija się wielka pasja. To właśnie ona sprawiła, że gdzieś tam, na bezdrożach stanu Iowa istnieje dzisiaj kort, który stał się spełnieniem jego marzeń. W tej historii swój urok ma również to, że pan Kuhn dzieli się swoim dobrem z innymi miłośnikami białego sportu. Z tymi, którzy chcą zasmakować gry na trawie. Poczuć się trochę, jak na Wimbledonie.

Zaproszenie dla Polaków

Co roku sezon na All Iowa Lawn Tennis Club rozpoczyna się w ostatni poniedziałek maja, czyli w dniu narodowego święta Amerykanów – Memorial Day. Zazwyczaj sezon kończy się w okolicach października. Kort na farmie pana Kuhna czeka zatem na wszystkich chętnych. – Proszę przekazać Czytelnikom, że chciałbym „rozciągnąć zielony dywan” dla gości z Polski. Na co dzień kibicuję waszym zawodnikom: Agnieszce i Jerzemu. Będę trzymał za nich kciuki podczas Wimbledonu – przekonuje Mark Kuhn, który kończąc rozmowę dodał: „Pamiętaj, życie jest krótkie. Nigdy nie zapominaj o swoich marzeniach”. Te słowa z ust człowieka, który spełnił i dalej spełnia swoje marzenia, mają szczególny wydźwięk. Jest on na tyle mocny, że dzisiaj wiem jedno. All Iowa Lawn Tennis Club, to jedno z tych miejsc, gdzie chciałbym odbić przynajmniej kilka piłek…

MARCIN MICHALEWSKI

Tekst archiwalny: Tenis+ 2014

Share
Do góry